*Retrospekcja*
Moje
włosy były wilgotne i opadały na moje ramiona i plecy - jeansy i
T-shirt przylegały do mojego ciała powodując to, że nie czułam się zbyt
komfortowo. Deszcz zmył mój makijaż i pozostawił czarne plamy pod moimi
oczami. Siedziałam na ławce i podniosłam jedno kolano do podbródka i
patrzyłam na ludzi śpieszących się, chodzących wzdłuż ulicy.
-Jak myślisz, jaka jest historia tego staruszka?
Moje
niebieskie oczy rzuciły się na mojego brata siedzącego obok mnie. Jedno
kolano przyciągnął do klatki piersiowej a druga noga opadała swobodnie
za chodnik. Podniosłam brew i spojrzałam w stronę staruszka siedzącego w
oddali przy stoliku po drugiej stronie ulicy.
Nie powiedziałam nic przez długi czas podobnie jak Chase.
-Dwójka
dzieci - odezwał się po chwili - Dorośli i odeszli z domu i nie
odzywali się do niego. Jego żona prawdopodobnie zmarła, a on się załamał
i został z tym wszystkim sam. - nerwowo bawił się palcami.
-Skąd przyszło ci to do głowy? - Zapytałam. Mój głos był zachrypnięty przez wilgoć panującą w moim gardle.
-Jest
sobotni poranek - zaśmiał się krótko - W sobotę rodzina spędza czas
razem, a on najwyraźniej siedzi sam. Nie ma gazety ani nawet książki.
Zapewne myśli o tych wszystkich chwilach w których popełnił błąd.
Prawdopodobnie ma wnuki, ale jego dzieci nie pozwalają mu z nimi
rozmawiać.
Jego
słowa wleciały do mojego jednego ucha a wyleciały drugim - Miałam 12
lat - Wiedziałam jak świat pracował i funkcjonował. Próbowałam zobaczyć
świat jako coś pięknego - ale to było trudne kiedy musiałam wracać do
domu każdego dnia...do absolutnego zniszczenia.
Nie
powinnam być znana z rzeczy, które zrobiła, i nie powinnam się czuć
jakbym je zrobiła - żaden dzieciak nie powinien się czuć złamany w
środku.
-Oh.
- to było wszystko co powiedziałam. Wiedziałam, że Chase mógł się mylić
we wszystkim co powiedział. Może ten mężczyzna czekał na kogoś...
Podobnie
jak Chase, siedziałam tam cały dzień. Ludzie przychodzili i odchodzili
jeszcze szybciej, a stary mężczyzna nadal siedział na swoim miejscu. Bez
książki, bez gazety. W pewnym momencie bezmyślnie zaczęłam martwić się o
tego staruszka. Z minuty na minutę wyglądał jakby był coraz bardziej i
bardziej samotny.
-Może Chase miał racje? - pomyślałam.
Moją
myśl przerwała jednak świadomość, że w ogóle nie znamy tego mężczyzny a
co ważniejsze - jego historia także nie jest nam w ogóle znana.
Mężczyzna
w którego tak długo wlepialiśmy swoje bezmyślne spojrzenia w pewnym
momencie wstał. Włożył dłonie do kieszeni swoich spodni. Zaczął pomału
odchodzić. Patrzyłam na niego kiedy szedł ulicą dopóki nie straciłam go z
zasięgu wzroku. Widziałam jak ludzie obijają się o niego i strącają go z
drogi. Zachowywali się jakby był co najwyżej niewidzialny.
-Wiesz
Hazel. - Chase zaczął mówić i wstał przy okazji. Wstałam tuż po nim i
zaczęłam otrzepywać swój tyłek z brudu. - Każdy z tych ludzi może być
najbardziej złamanym a my możemy nie zdawać sobie z tego nawet sprawy. -
wzruszył ramionami.
Nie miałam pojęcia co wzięło go na takie przemyślenia.
To zdanie nie wleciało jednym a wyleciało drugim uchem. Zostało ono w mojej głowie. Wątpiłam w to żebym kiedyś tego zapomniała.
*Koniec retrospekcji*
***
Szłam
pustą ulicą. Ciemność mnie otaczała, nie tylko mentalnie, ale też
psychicznie, ponieważ było już po północy i mogłam zobaczyć księżyc
wędrujący po bezchmurnym, gwieździstym niebie.
Moje
stopy bolały po całym dniu chodzenia - Obwiniałam o to drania z
kręconymi włosami. Zatrzymałam się przed ceglanym budynkiem na, którym
widniał neonowy napis ,,pałac kobiet 18+''
Zsunęłam
się po ścianie na zimną, twardą ziemię. Podciągnęłam nogi do klatki
piersiowej a podbródek oparłam na kolanach. Powietrze było zimne - jakby
tego było mało, zaczął padać jeszcze deszcz.
Mój
umysł był zawsze pełny różnych myśli - moja głowa była zawsze bliska
eksplozji. Ale dzisiaj była pusta, żadna mała myśl nie przecinała mojego
umysłu. To mnie trochę przestraszyło, ponieważ nigdy nie potrafiłam
sprawić aby mój mózg przestał pracować.
Patrzyłam
z pozbawionymi emocji oczami na staruszkę, około 50-tki, idącą ulicą.
Jej stopy poruszały się powoli, a jej siwe włosy lekko rozwiewał każdy
natrafiający na nią podmuch wiatru.
Zastanawiałam
się przez moment jaka jaka mogłaby być jej historia. Chciałam wymyślić
jakiś scenariusz, kiedy głęboki głos rozbrzmiał echem za mną.
-Hazel? - powiedział. Chyba był zdziwiony, że spotkał mnie w takim miejscu...Albo może nie był...
Jęknęłam na znany mi głos. Głęboki i zachrypnięty - cholerny brytyjski akcent.
Moje oczy rzuciły się na wysokiego, chudego chłopaka, który stał tuż przy drzwiach.
Jego ciemne brązowe kręcone włosy były wsunięte pod szary kapelusz, miał na sobie płaszcz i ciemne buty.
-Tak? - odpowiedziałam. Wiedziałam kim był - jego imię smakowało gorzko na moim języku.
-Co ty tu robisz? - zapytał i podniósł brew. Wywróciłam oczami i dostrzegłam ową staruszkę ponownie.
-Nie
mam gdzie pójść. Pamiętasz? A dlaczego ty jesteś tutaj? Twoja
dziewczyna nie chciała ci nic dać? - Nie uśmiechnęłam się. Kiedy
zaczęłam się na niego gapić moja twarz straciła emocje - ale to prawie
wyglądało jakbym tylko patrzyła.
-Ha, ha! - zaśmiał się sarkastycznie po czym przesunął się trochę. - Moja dziewczyna tutaj pracuję. Przyjechałem po nią.
-Twoja dziewczyna jest striptizerką? - wybuchłam śmiechem. Mój głos był naładowany panicznym śmiechem.
-Nie oceniaj. - Warknął. Wyglądał jakby chciał mnie zabić.
-Nie zaważyłabym się nawet. - stwierdziłam całkiem poważnie. Miałam to samo na myśli co on. Po za tym, każdy popełnia błędy...
Popatrzyłam na kobietę po drugiej stronie ulicy, która nadal szła wolno. Deszcze zaczął się coraz bardziej nasilać.
-Na co się tak patrzysz? - zapytał Harry.
-Jak
myślisz, jaka jest historia tej kobiety? - uśmiechnęłam się słabo. Mój
umysł był wypełniony wspomnieniami dotyczącymi brata ; to bolało, ale
moja głowa nie była już dłużej pusta.
Nie
spuszczałam oczu ze staruszki, nawet przez ciemność jeśli nie mogłam
zobaczyć jej bladych policzków i czerwonego nosa. Czekałam aż mi odpowie
- nie odpowiedział. Czekałam aż odejdzie - nie odszedł.
-Jej
mąż odszedł kilka tygodni temu. Ona chodzi teraz sama bo jej dzieci się
boją - nie może znieść tego, że jej dzieci mają teraz tylko mamę.
Chodzi tu każdej nocy by lepiej go pamiętać, ale jedyne co ona robi to
go zapomina z upływem czasu. Jedyne co teraz czuje to ból. - po tym jak
to powiedziałam, mała łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją wytarłam
żeby Harry nie zauważył.
Stał
długo w ciszy - więc ja też. Deszcz padał bardziej, a ja nadal
siedziałam na ziemi. Moje włosy kołtuniły się na mojej twarzy. Patrzyłam
jak starsza pani w końcu zeszła w dół ulicy i skręciła za rogiem.
Chciałam ją śledzić. Chciałam spytać czy to co mówiłam na temat jej
historii było prawdą. Chciałam ją rozszyfrować.
-Ja
uh-oh - nareszcie Harry się odezwał. Nie było to za wiele, ale w końcu
zawsze coś. Był zdezorientowany. Wtedy przypomniałam sobie to jak
rozmawiałam z moim bratem kiedy miałam 12 lat. Czułam się tak samo jak
Harry.
Wstałam
w zwróciłam się w stronę Harry'ego. Jego kapelusz był nasiąknięty wodą a
dłonie miał schowane w kieszeni. Woda skapywała po jego nosie.
-Wiesz
co, - myślałam o tym co powiedział mój brat - możesz rozmawiać z
najbardziej złamaną osobą na całej Ziemi i nawet o tym nie wiedzieć.
-Myślę, że teraz rozmawiam z najbardziej złamaną osobą na całym świecie. - zauważyłam jego lekki uśmiech.
-Nie wiesz tego - potrząsnęłam głową i się uśmiechnęłam - mogę być bardzo szczęśliwa. To wszystko jest zagadką Harry. Życie jest zagadką.
I wtedy pojawiła się mała część mnie, która miała nadzieję, że moja zagadka będzie miała szczęśliwe zakończenie.
--------------
SOŁ, JEST 3 ROZDZIAŁ I MI OSOBIŚCIE SIĘ PODOBA. A WAM?
WEDŁUG MNIE CIEKAWA AKCJA I WGL *,* SAMA SIĘ CIEKAWIE CO BĘDZIE Z HAZEL.
KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA!
HASHTAG NA TT: #PsychopathPL
~Kamila
cudowny <3 dziękuję ze tłumaczysz c:
OdpowiedzUsuńCudo ! <3
OdpowiedzUsuńmmmm super! ♥
OdpowiedzUsuńwow, zajebiste to opowiadanie, będę czytać ^^ ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne :3
OdpowiedzUsuń