Kiedy odstawiłam opróżniony kieliszek, odwróciłam głowę i zaskoczona widokiem Harry'ego, uśmiechnęłam się.
- Nie sądziłeś, że mogłabym to zrobić, duży chłopczyku? Wygrałam więc płać, chcę z powrotem moje dwadzieścia dolarów. - wyciągnęłam ku niemu rękę.
Obróciłam się na barowym krzesełku w kierunku Harry'ego i zobaczyłam jak wypuścił z siebie pełne irytacji westchnienie i wywrócił oczami. Kiedy sięgnął do swojej kieszeni po swój portfel, powiedział:
- Jestem po prostu zaskoczony, ponieważ zazwyczaj dziewczyny nie mogą wypić tyle shotów naraz.
- Było ich tylko jedenaście. - stwierdziłam zażenowana.
- Tylko? Jezu, Hazel, większość dziewczyn pije tutaj koktajle owocowe z parasolką, kryjąc się gdzieś po kątach. - zmarszczył brwi z lekkim rozbawieniem. Uśmieszek zagościł na jego malinowych ustach.
Wyjął dwudziestkę ze swojego portfela i podał mi ją, wyrwałam mu ją z rąk i włożyłam do swojej tylnej kieszeni.
- Więc, Haroldzie, jak zdążyłeś już zauważyć, nie jestem jak większość dziewczyn.
Mój wyraz twarz pozostał obojętny, a oczy bez emocji, zresztą jak zawsze.
- Oczywiście, ponieważ ty jesteś morderczynią. -powiedział cicho.
Zacisnęłam zęby i zrobiłam się czerwona kiedy warknęłam do tego dupka o kręconych włosach. Alkohol w tej sytuacji wcale mi nie pomagał.
- Co ty kurwa powiedziałeś?
Uniósł swoje dłonie w geście obronnym.
- Przepraszam. Przestanę tak mówić. - powoli wycofał ręce i położył je na swoich udach.
Zaczęłam bełkotać jakim to jest dupkiem, a mój oddech przyspieszył kiedy kątem oka zobaczyłam, że szeroko się uśmiecha.
Moje bełkotanie ustąpiło kiedy usłyszałam głęboki, donośny głos spikera:
- Następna jest Candy. Ona jest prawdziwą ucztą dla każdego z was!
Ludzie zaczęli wydawać z siebie okrzyki radości i gwizdać- oklaski pojawiły się kiedy wokół rozbrzmiała wulgarna muzyka, która zagłuszyła słowa prowadzącego.
Kiedy moje oczy napotkały oczy Harry'ego, momentalnie stał się czerwony i zamrugał oczami. Patrzył na mnie, nie na osobę, która pracowała właśnie na scenie.
Po tym jak zobaczył mnie na zewnątrz, zaprosił mnie do klubu striptizerskiego i zaoferował drinka. Bluzgałam na niego i nazywałam go dupkiem, a on dalej namawiał mnie do tego. Nie mogłabym odpuścić sobie darmowego drinka więc się zgodziłam.
Zmarszczyłam czoło kiedy spuścił swoją głowę i ułożył ją na swoich kolanach. Obróciłam się na krześle i zobaczyłam pół nagą dziewczynę, tańczącą na scenie. Jej włosy było jasno-czerwone, kręcone i dzikie. Założyła na siebie niebieski gorset oraz czarny pasek. Usta miała pomalowane szminką o odcieniu jeszcze jaśniejszym niż jej włosy. Miała chude ciało- trochę niezdrowo chude. Widać było, że ktoś już dotykał jej rajstop a jej ramiona były silne i długie.
Kiedy nad tym rozmyślałam, odwróciłam swoją głowę w kierunku Harry'ego.
- Tamta na scenie jest twoją dziewczyną?
Jego stołek stał teraz tuż obok mojego. Jego oczy wlepione były w burzę rudych włosów. Skinął głową najwyraźniej zakłopotany.
- To się staje coraz lepsze. - zaśmiałam się. Odrzuciłam z powrotem moją głowę i Harry powiedział do mnie w skupieniu.
- O czym ty mówisz? - zapytał.
- Po pierwsze. - Powiedziałam, uspokajając się. Uśmiech nadal widniał na mojej twarzy - Ona jest striptizerką, na dodatek rudą i nie ma dobrej dupy? Chciałabym zobaczyć taką blond lalę w męskiej wersji.
- Odpierdol się. - naskoczył na mnie, wywracając oczami - Przynajmniej jest ładna.
Sprzeczał się ze mną ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Au! To przykre. - uśmiechnęłam się w jego kierunku. Przestał się uśmiechał i ze wszystkich sił starał się aby nie pojawił się znowu na jego twarzy.
- Ona wygląda jak dziwka spod latarni, Harold.
Westchnął i spojrzał na mnie a potem w końcu- uśmiechnął się.
- Wiem. - stwierdził.
- Ale teraz jest chociaż trochę ładna i nie miałbym serca, gdybym z nią zerwał.
- Ty w ogóle je masz? Od samego początku myślałam, że jesteś zwykłą świnią bez serca. No i jak się z tego wykręcisz, huh?
Odrzucił swoją głowę w tył kiedy się zaśmiał - to był piękny dźwięk.
- Kiedy ktoś chce mnie poznać jestem dobrym i miłym gościem. - uśmiechnął się a mój wzrok powędrował do jego oczu. To sprawiło, że na moim sercu pojawiło się ciepło pod wpływem lekkiego uderzenia i nie mogłam powstrzymać uśmiechu
- Myślę, że z biegiem czasu poznam cię o wiele lepiej niż kiedykolwiek przedtem. - wzruszyłam ramionami i obróciłam się na stołku z dala od tańczącej Candy. Wzięłam moją wodę i napiłam się jej.
-Myślę, że tak będzie. - wzruszył ramionami i unosząc swoją whiskey, napił się jej.
Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową. Harry powiedział głośno:
- Potrzebujesz noclegu?
Moje niebieskie oczy powędrowały w kierunku Harry'ego, który wstał i zakładał swój okropny płaszcz.
- To zależy od tego czy Candy i ty nie macie zamiaru robić tego u ciebie w mieszkaniu, nie jestem w nastroju do takiej nocy. - przygryzłam dolną wargę aby ukryć uśmiech. Harry przewrócił oczami i zaczął zapinać swój płaszcz.
- Jej prawdziwe imię to Candice i nie- ona dzisiaj wraca ze swoim przyjacielem do domu. - cicho warknął.
Harry zmierzył mnie wzrokiem, a Candice nadal tańczyła.
-Chciałaby tego?
- To nie jest tak, że mieliśmy zamiar się dzisiaj przespać, Hazel.
Przewrócił oczami i zaśmiał się.
Mógł mówić to pod wpływem alkoholu (mówił to pod wpływem alkoholu) ale powiedział:
- Po prostu poczekaj aż wszystko zobaczysz. - objęłam dłońmi moje siedzące ciało - naga, będziesz cała moja.
Harry zachichotał i trzymał moje ramiona odkąd wstałam.
- Cokolwiek powiesz gorący shocie. - powiedziałam rozbawiona.
***
Harry trzymał mnie w swoich ramionach kiedy ułożył mnie na łóżku. Sięgnął w dół i zdjął moje stare conversy. Odrzucił je na ziemię i przykrył mnie kołdrą po sam podbródek. Przekręciłam się na bok tak aby spojrzeć na jego twarz.
- Wyglądasz niewinnie. - stwierdził, opierając się plecami o ścianę. Jego oczy skupiły się na mojej twarzy.
- Nie tak jak zawsze? - wybełkotałam, uśmiechając się sennie.
- Nie. - zaśmiał się. - Idź spać, Hazel, jesteś pijana. - uśmiechnął się i podszedł w kierunku drzwi. Zgasił światło i otworzył drzwi. Zawołałam jego imię przez ciemność panującą w pokoju.
-Harry!
- Tak? - zapytał.
- Naprawdę myślisz, że jestem mordercą? - powiedziałam przymykając oczy ze męczenia.
Moje myśli były niewyraźne i czułam, że mogłabym się rozpłakać. Nienawidziłam tego, że tak dużo ludzi myślało, że jestem mordercą.
W pokoju zapanowała cisza.
- Nie wiem komu powinienem bardziej wierzyć, Hazel.
Brzmiał na zmieszanego. Zamrugałam oczami, zamykając je i jedynym co wybełkotałam było krótkie:
- Oh.
- Dobranoc, Hazel. - powiedział a potem delikatnie zamknął za sobą drzwi.
Zamknęłam swoje oczy i spróbowałam zasnąć ale w ciemności zgubiłam samą siebie. Kołysałam się i próbowałam sobie przypomnieć kim tak naprawdę jestem.
***
Padam na pysk, nie dam rady już nawet napisać notki więc jej nie napiszę ahhahahahahh.
Zapraszam do mnie: shrovetide-fanfiction.blogspot.com ~Kasia
-----
o jezuniu uebjkbdskd według mnie Kasia spisała się genialnie z tym rozdziałem! NO po prostu go kochammm! ~Kamila
HASHTAG NA TT: #PsychopathPL
KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz