Co robisz na blogu?

sobota, 22 marca 2014

! ! ! ! ! ! BARDZO WAŻNA NOTKA ! ! ! ! ! ! ! ~KAMILA

KASIA ZREZYGNOWAŁA Z TŁUMACZENIA PSYCHOPATH I ZOSTAŁAM Z TYM SAMA.

JEŻELI KTOŚ Z WAS JEST CHĘTNY I !!NAPRAWDĘ!! SIĘ !!ZAANGAŻUJE!! TO NIECH NAPISZE DO MNIE NA TT ( @irishbxss ) ŻE MOŻE MI POMÓC W TŁUMACZENIU.

NATOMIAST JEŻELI NIE UZYSKAM TAKOWEJ POMOCY, BĘDĘ !!!!ZMUSZONA!!!! USUNĄĆ BLOGA, PONIEWAŻ SAMA NIE WYROBIĘ.

POCZEKAM 7 DNI ( DO 29.03 ). JEŻELI NIKT SIĘ NIE ODEZWIE, STANOWCZO USUNĘ BLOGA.

TO NA TYLE.

~KAMILA ;(

sobota, 15 marca 2014

CHAPTER 5

*Retrospekcja*
 
-Hej Marcus, to moja mała siostra Hazel. – Powiedział Chase wskazując na mnie ręką.
 
 
Oboje staliśmy w ciemnym pokoju. W kącie pod ścianą znajdowała się stara kanapa. Okna były zakryte czarnymi kocami. Moje oczy skanowały czterech dorosłych mężczyzn stojących przede mną - jednym z nich był właśnie Marcus, który w tym momencie wpatrywał się w mojego brata.
 
 
-Dlaczego ją tu ze sobą przytargałeś? Ona jest dziewczyną a to są męskie sprawy. Co jeśli się wygada? - głos Marcusa był głęboki aż do tego stopnia, że po moim kręgosłupie przeleciał dreszcz.
 
 
-Nie wygadam. - powiedziałam podirytowana. Nie mogłam pozwolić aby ten kretyn z tłustymi włosami mówił mi czy jestem godna być tu, czy nie, bo jestem dziewczyną. Cholerna dyskryminacja. Widziałam dość dużo pomijając fakt, że miałam tylko 14 lat.
 
 
-Dobra - warknął patrząc na mnie. Po chwili zwrócił się do Chase'a - Ale jeśli dowiem się, że komuś powiedziała, nawet znajomemu - popatrzył ponownie w moją stronę - Nie żyjesz.
 
*Koniec retrospekcji*
 
 
Usiadłam na łóżku. Pot spływał po moim czole kiedy coraz ciężej oddychałam. Moja klatka płonęła a głowa odtwarzała wspomnienia z nocy pościgu.
 
 
-Hazel?
 
 
Moje oczy rzuciły się na Harry'ego. Opierał się o ścianę, która stała najbliżej mojego łóżka. Miał na sobie spodnie od piżamy które były opuszczone do bioder - jego klatka piersiowa była naga. Starałam się nie zauważyć włosów wystających z górnej części jego spodni i tatuaży, które pokrywały jego ciało. Spojrzałam w dół i zauważyłam, że nadal jestem w spodniach i flanelowej koszulce.
 
 
-Co do cholery? Jak długo tam stałeś? - zapytałam i zmarszczyłam brwi.
 
 
Westchnął i podrapał się po karku. Wory były widoczne pod jego zielonymi oczami - mogłam powiedzieć, że był zmęczony.
 
 
-Słyszałem jak krzyczysz aż z mojego pokoju. Przyszedłem żeby zobaczyć co jest nie tak - to było jakoś kilka minut temu.
 
 
-Kilka minut temu? Czemu mnie nie obudziłeś? - usiadłam trochę wygodniej i odgarnęłam włosy do tyłu.
 
 
-Nie wiem - wzruszył ramionami - to mógł być koszmar.
 
 
-Dzięki - powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami -Więc stałeś tu i gapiłeś się na mnie? Nie straszne ci to było?
 
 
-W ogóle - westchnął i wywrócił swoimi zielonymi oczami - Zjedzmy śniadanie, ponieważ mnie obudziłaś i już przez ciebie nie zasnę - na jego twarzy zarysował się sarkastyczny uśmieszek.
Moje oczy spojrzały na zegar wiszący na przeciwległej ścianie.
 
 
-Jest 4 rano Harry.
 
 
Mogłam poczuć, że mój mózg kompletnie się rozbudził - nadal lecz przywoływał świeże jeszcze koszmary.
 
 
-Więc - wzruszył ramionami - Jesteś mi to winna, bo krzykiem obudziłaś mnie o 4 rano.
 
 
-Zgoda, chodźmy - westchnęłam i zrzuciłam przykrycie z moich zdrętwiałych nóg.
 
----------------------
 
Jadłam jajecznicę kiedy nagle zakręciło mi się w głowie. Przymrużyłam oczy i popatrzyłam na wypełniony talerz przede mną. Wspomnienia z tej nocy - mój koszmar błysnął w moich oczach. Obraz dziewczyny z ciemnymi włosami i czerwonymi oczami od płaczu przeleciał mi przez głowę. Tą dziewczyną byłam ja. Potrząsnęłam głową aby się ocknąć.
 
 
-Więc to był tylko koszmar? Wiesz...tak zakładam. - powiedział. Jadł naleśniki z bitą śmietaną i posypką (cicho śmiałam się kiedy na niego patrzyłam - to było urocze, że był dorosły a miał przed sobą jedzenie z menu dzieci). Jego policzki były różowe a oczy ponure.
Zwolniłam przeżuwanie i ostrożnie spojrzałam na niego.
 
 
-Co takiego było wtedy? - zapytał popijając mleko.
 
 
-Nic- - mruknęłam i wepchnęłam więcej jedzenia do ust. Skupiłam wzrok na obrazie, który wisiał na bladej, czerwonej ścianie. Rysował się na nim biały dom.
 
 
-Wiem, że to nieprawda - dlaczego mi nie powiesz. Chętnie posłucham strasznej historii. - pochylił się trochę do przodu. Lekko wstrząsnęłam głową.
 
 
-Chcesz usłyszeć straszną historię? - zapytałam. Mój głos był mocny i nie było słychać w nim ani grama zawahania. Skinął głową na ,,tak''. - Życie. - odpowiedziałam.
 
 
-Huh? To nie jest historia Hazel.
 
 
-Życie Harry - twoje życie - twoja historia. Życie jest straszne, ponieważ nie wiesz co się stanie kiedy zrobisz kolejny krok. Życie opiera się na dorastaniu - ślub, dzieci, znalezienie dobrej pracy. Wydaje się, że życie można sobie ustawić. To tylko złudzenie. Na początku wszystko jest dobrze, ale w jednej chwili wszystko może się spieprzyć. Życie nie jest takie na jakie wygląda.
 
 
Harry przełknął ślinę, a ja ładowałam więcej jedzenia do moich ust aby powstrzymać się od powiedzenia czegoś - czułam pieczenie w gardle. Spojrzałam na mój talerz i dalej jadłam.
 
 
-To jest straszne. - powiedział Harry - Ale wiesz co jest jeszcze straszniejsze? - Życie to jedna wielka historia - popatrzyłam na niego - każdy ma swoją. Ale gdybyśmy zaplanowali całe życie i nic by się nie zmieniło to byłoby trochę nudno, nie sądzisz? Chciałbyś wiedzieć co się stanie - żeby nie było niespodzianek. Myślę, że byłoby strasznie wiedzieć co stanie się później. Wtedy będziesz musiał poczekać aż twój świat się rozpadnie a ty i tak nie będziesz mógł nic zrobić. To boli trochę mniej, nie sądzisz? Można wtedy poświęcić więcej czasu smutkowi.
 
 
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Harry'ego wpatrującego się we mnie. Jego oczy były ciemniejsze niż zwykle bywały. Lekko zmarszczył brwi.
 
 
-To jest straszniejsze - skinęłam głową - Kto by pomyślał, że znasz tyle głębokich słów.
-Nie wiesz o mnie wszystkiego Hazel Williams.
 
 
-A ty nie wiesz zbyt wiele o mnie Harry.
 
 
W jakiś sposób chciałam go poznać - był na tyle dziwny, że aż stawał się interesujący.
 
 
 
---------------------------------------------------
Wychodzi na to że jest już 5 rozdział.
 
BARDZO MI SIĘ PODOBA.
 
DZIĘKUJEMY ZA PONAD 10.000 WYŚWIETLEŃ!
 
 
HASHTAG NA TT #PsychopathPL
 
KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA
~Kamila

sobota, 8 marca 2014

CHAPTER 4



Moje gardło płonęło kiedy wypiłam kolejnego shota, stojącego przede mną. Zbliżyłam tył mojej dłoni i przygryzłam wargę. Mój wzrok już był nieco rozmyty a mój umysł nieco zamglony.

Kiedy odstawiłam opróżniony kieliszek, odwróciłam głowę i zaskoczona widokiem Harry'ego, uśmiechnęłam się.

- Nie sądziłeś, że mogłabym to zrobić, duży chłopczyku? Wygrałam więc płać, chcę z powrotem moje dwadzieścia dolarów. - wyciągnęłam ku niemu rękę.

Obróciłam się na barowym krzesełku w kierunku Harry'ego i zobaczyłam jak wypuścił z siebie pełne irytacji westchnienie i wywrócił oczami. Kiedy sięgnął do swojej kieszeni po swój portfel, powiedział:

- Jestem po prostu zaskoczony, ponieważ zazwyczaj dziewczyny nie mogą wypić tyle shotów naraz.


- Było ich tylko jedenaście. - stwierdziłam zażenowana.


- Tylko? Jezu, Hazel, większość dziewczyn pije tutaj koktajle owocowe z parasolką, kryjąc się gdzieś po kątach. - zmarszczył brwi z lekkim rozbawieniem. Uśmieszek zagościł na jego malinowych ustach.

 
Wyjął dwudziestkę ze swojego portfela i podał mi ją, wyrwałam mu ją z rąk i włożyłam do swojej tylnej kieszeni.


- Więc, Haroldzie, jak zdążyłeś już zauważyć, nie jestem jak większość dziewczyn. 

 
Mój wyraz twarz pozostał obojętny, a oczy bez emocji, zresztą jak zawsze.


- Oczywiście, ponieważ ty jesteś morderczynią. -powiedział cicho.

 
Zacisnęłam zęby i zrobiłam się czerwona kiedy warknęłam do tego dupka o kręconych włosach. Alkohol w tej sytuacji wcale mi nie pomagał.


- Co ty kurwa powiedziałeś?


Uniósł swoje dłonie w geście obronnym.


- Przepraszam. Przestanę tak mówić. - powoli wycofał ręce i położył je na swoich udach.

 
Zaczęłam bełkotać jakim to jest dupkiem, a mój oddech przyspieszył kiedy kątem oka zobaczyłam, że szeroko się uśmiecha.


Moje bełkotanie ustąpiło kiedy usłyszałam głęboki, donośny głos spikera:


- Następna jest Candy. Ona jest prawdziwą ucztą dla każdego z was! 

 
Ludzie zaczęli wydawać z siebie okrzyki radości i gwizdać- oklaski pojawiły się kiedy wokół rozbrzmiała wulgarna muzyka, która zagłuszyła słowa prowadzącego.


Kiedy moje oczy napotkały oczy Harry'ego, momentalnie stał się czerwony i zamrugał oczami. Patrzył na mnie, nie na osobę, która pracowała właśnie na scenie.


Po tym jak zobaczył mnie na zewnątrz, zaprosił mnie do klubu striptizerskiego i zaoferował drinka. Bluzgałam na niego i nazywałam go dupkiem, a on dalej namawiał mnie do tego. Nie mogłabym odpuścić sobie darmowego drinka więc się zgodziłam.

Zmarszczyłam czoło kiedy spuścił swoją głowę i ułożył ją na swoich kolanach. Obróciłam się na krześle i zobaczyłam pół nagą dziewczynę, tańczącą na scenie. Jej włosy było jasno-czerwone, kręcone i dzikie. Założyła na siebie niebieski gorset oraz czarny pasek. Usta miała pomalowane szminką o odcieniu jeszcze jaśniejszym niż jej włosy. Miała chude ciało- trochę niezdrowo chude. Widać było, że ktoś już dotykał jej rajstop a jej ramiona były silne i długie.


Kiedy nad tym rozmyślałam, odwróciłam swoją głowę w kierunku Harry'ego.


- Tamta na scenie jest twoją dziewczyną? 

 
Jego stołek stał teraz tuż obok mojego. Jego oczy wlepione były w burzę rudych włosów. Skinął głową najwyraźniej zakłopotany.


- To się staje coraz lepsze. - zaśmiałam się. Odrzuciłam z powrotem moją głowę i Harry powiedział do mnie w skupieniu.


- O czym ty mówisz? - zapytał.


- Po pierwsze. - Powiedziałam, uspokajając się. Uśmiech nadal widniał na mojej twarzy - Ona jest striptizerką, na dodatek rudą i nie ma dobrej dupy? Chciałabym zobaczyć taką blond lalę w męskiej wersji. 

 
- Odpierdol się. - naskoczył na mnie, wywracając oczami - Przynajmniej jest ładna. 


Sprzeczał się ze mną ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.


- Au! To przykre. - uśmiechnęłam się w jego kierunku. Przestał się uśmiechał i ze wszystkich sił starał się aby nie pojawił się znowu na jego twarzy.


- Ona wygląda jak dziwka spod latarni, Harold. 


Westchnął i spojrzał na mnie a potem w końcu- uśmiechnął się.


- Wiem. - stwierdził.


- Ale teraz jest chociaż trochę ładna i nie miałbym serca, gdybym z nią zerwał.


- Ty w ogóle je masz? Od samego początku myślałam, że jesteś zwykłą świnią bez serca. No i jak się z tego wykręcisz, huh? 

 
Odrzucił swoją głowę w tył kiedy się zaśmiał - to był piękny dźwięk.


- Kiedy ktoś chce mnie poznać jestem dobrym i miłym gościem. - uśmiechnął się a mój wzrok powędrował do jego oczu. To sprawiło, że na moim sercu pojawiło się ciepło pod wpływem lekkiego uderzenia i nie mogłam powstrzymać uśmiechu


- Myślę, że z biegiem czasu poznam cię o wiele lepiej niż kiedykolwiek przedtem. - wzruszyłam ramionami i obróciłam się na stołku z dala od tańczącej Candy. Wzięłam moją wodę i napiłam się jej.


-Myślę, że tak będzie. - wzruszył ramionami i unosząc swoją whiskey, napił się jej.
Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową. Harry powiedział głośno:


- Potrzebujesz noclegu?


Moje niebieskie oczy powędrowały w kierunku Harry'ego, który wstał i zakładał swój okropny płaszcz.

- To zależy od tego czy Candy i ty nie macie zamiaru robić tego u ciebie w mieszkaniu, nie jestem w nastroju do takiej nocy. - przygryzłam dolną wargę aby ukryć uśmiech. Harry przewrócił oczami i zaczął zapinać swój płaszcz.


- Jej prawdziwe imię to Candice i nie- ona dzisiaj wraca ze swoim przyjacielem do domu. - cicho warknął.


Harry zmierzył mnie wzrokiem, a Candice nadal tańczyła.


-Chciałaby tego? 


- To nie jest tak, że mieliśmy zamiar się dzisiaj przespać, Hazel. 

 
Przewrócił oczami i zaśmiał się.


Mógł mówić to pod wpływem alkoholu (mówił to pod wpływem alkoholu) ale powiedział:


 - Po prostu poczekaj aż wszystko zobaczysz. - objęłam dłońmi moje siedzące ciało - naga, będziesz cała moja. 


Harry zachichotał i trzymał moje ramiona odkąd wstałam.


- Cokolwiek powiesz gorący shocie. - powiedziałam rozbawiona.

***

Harry trzymał mnie w swoich ramionach kiedy ułożył mnie na łóżku. Sięgnął w dół i zdjął moje stare conversy. Odrzucił je na ziemię i przykrył mnie kołdrą po sam podbródek. Przekręciłam się na bok tak aby spojrzeć na jego twarz.


- Wyglądasz niewinnie. - stwierdził, opierając się plecami o ścianę. Jego oczy skupiły się na mojej twarzy.


- Nie tak jak zawsze? - wybełkotałam, uśmiechając się sennie.


- Nie. - zaśmiał się. - Idź spać, Hazel, jesteś pijana. - uśmiechnął się i podszedł w kierunku drzwi. Zgasił światło i otworzył drzwi. Zawołałam jego imię przez ciemność panującą w pokoju.


-Harry!


- Tak? - zapytał.


- Naprawdę myślisz, że jestem mordercą? - powiedziałam przymykając oczy ze męczenia.


Moje myśli były niewyraźne i czułam, że mogłabym się rozpłakać. Nienawidziłam tego, że tak dużo ludzi myślało, że jestem mordercą.


W pokoju zapanowała cisza.


- Nie wiem komu powinienem bardziej wierzyć, Hazel. 


Brzmiał na zmieszanego. Zamrugałam oczami, zamykając je i jedynym co wybełkotałam było krótkie:


- Oh. 


- Dobranoc, Hazel. - powiedział a potem delikatnie zamknął za sobą drzwi. 


Zamknęłam swoje oczy i spróbowałam zasnąć ale w ciemności zgubiłam samą siebie. Kołysałam się i próbowałam sobie przypomnieć kim tak naprawdę jestem. 

***

Padam na pysk, nie dam rady już nawet napisać notki więc jej nie napiszę ahhahahahahh.

Zapraszam do mnie: shrovetide-fanfiction.blogspot.com ~Kasia


-----

o jezuniu uebjkbdskd według mnie Kasia spisała się genialnie z tym rozdziałem! NO po prostu go kochammm! ~Kamila

HASHTAG NA TT: #PsychopathPL

KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA! ;)







sobota, 1 marca 2014

CHAPTER 3

*Retrospekcja*

Moje włosy były wilgotne i opadały na moje ramiona i plecy - jeansy i T-shirt przylegały do mojego ciała powodując to, że nie czułam się zbyt komfortowo. Deszcz zmył mój makijaż i pozostawił czarne plamy pod moimi oczami. Siedziałam na ławce i podniosłam jedno kolano do podbródka i patrzyłam na ludzi śpieszących się, chodzących wzdłuż ulicy.


-Jak myślisz, jaka jest historia tego staruszka?


Moje niebieskie oczy rzuciły się na mojego brata siedzącego obok mnie. Jedno kolano przyciągnął do klatki piersiowej a druga noga opadała swobodnie za chodnik. Podniosłam brew i spojrzałam w stronę staruszka siedzącego w oddali przy stoliku po drugiej stronie ulicy.


Nie powiedziałam nic przez długi czas podobnie jak Chase.


-Dwójka dzieci - odezwał się po chwili - Dorośli i odeszli z domu i nie odzywali się do niego. Jego żona prawdopodobnie zmarła, a on się załamał i został z tym wszystkim sam. - nerwowo bawił się palcami.


-Skąd przyszło ci to do głowy? - Zapytałam. Mój głos był zachrypnięty przez wilgoć panującą w moim gardle.


-Jest sobotni poranek - zaśmiał się krótko - W sobotę rodzina spędza czas razem, a on najwyraźniej siedzi sam. Nie ma gazety ani nawet książki. Zapewne myśli o tych wszystkich chwilach w których popełnił błąd. Prawdopodobnie ma wnuki, ale jego dzieci nie pozwalają mu z nimi rozmawiać.


Jego słowa wleciały do mojego jednego ucha a wyleciały drugim - Miałam 12 lat - Wiedziałam jak świat pracował i funkcjonował. Próbowałam zobaczyć świat jako coś pięknego - ale to było trudne kiedy musiałam wracać do domu każdego dnia...do absolutnego zniszczenia.


Nie powinnam być znana z rzeczy, które zrobiła, i nie powinnam się czuć jakbym je zrobiła - żaden dzieciak nie powinien się czuć złamany w środku.


-Oh. - to było wszystko co powiedziałam. Wiedziałam, że Chase mógł się mylić we wszystkim co powiedział. Może ten mężczyzna czekał na kogoś...


Podobnie jak Chase, siedziałam tam cały dzień. Ludzie przychodzili i odchodzili jeszcze szybciej, a stary mężczyzna nadal siedział na swoim miejscu. Bez książki, bez gazety. W pewnym momencie bezmyślnie zaczęłam martwić się o tego staruszka. Z minuty na minutę wyglądał jakby był coraz bardziej i bardziej samotny.


-Może Chase miał racje? - pomyślałam.


Moją myśl przerwała jednak świadomość, że w ogóle nie znamy tego mężczyzny a co ważniejsze - jego historia także nie jest nam w ogóle znana.


Mężczyzna w którego tak długo wlepialiśmy swoje bezmyślne spojrzenia w pewnym momencie wstał. Włożył dłonie do kieszeni swoich spodni. Zaczął pomału odchodzić. Patrzyłam na niego kiedy szedł ulicą dopóki nie straciłam go z zasięgu wzroku. Widziałam jak ludzie obijają się o niego i strącają go z drogi. Zachowywali się jakby był co najwyżej niewidzialny. 

-Wiesz Hazel. - Chase zaczął mówić i wstał przy okazji. Wstałam tuż po nim i zaczęłam otrzepywać swój tyłek z brudu. - Każdy z tych ludzi może być najbardziej złamanym a my możemy nie zdawać sobie z tego nawet sprawy. - wzruszył ramionami.

Nie miałam pojęcia co wzięło go na takie przemyślenia.

To zdanie nie wleciało jednym a wyleciało drugim uchem. Zostało ono w mojej głowie. Wątpiłam w to żebym kiedyś tego zapomniała.

*Koniec retrospekcji*

***


Szłam pustą ulicą. Ciemność mnie otaczała, nie tylko mentalnie, ale też psychicznie, ponieważ było już po północy i mogłam zobaczyć księżyc wędrujący po bezchmurnym, gwieździstym niebie. 


Moje stopy bolały po całym dniu chodzenia - Obwiniałam o to drania z kręconymi włosami. Zatrzymałam się przed ceglanym budynkiem na, którym widniał neonowy napis ,,pałac kobiet 18+''


Zsunęłam się po ścianie na zimną, twardą ziemię. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej a podbródek oparłam na kolanach. Powietrze było zimne - jakby tego było mało, zaczął padać jeszcze deszcz.


Mój umysł był zawsze pełny różnych myśli - moja głowa była zawsze bliska eksplozji. Ale dzisiaj była pusta, żadna mała myśl nie przecinała mojego umysłu. To mnie trochę przestraszyło, ponieważ nigdy nie potrafiłam sprawić aby mój mózg przestał pracować.


Patrzyłam z pozbawionymi emocji oczami na staruszkę, około 50-tki, idącą ulicą. Jej stopy poruszały się powoli, a jej siwe włosy lekko rozwiewał każdy natrafiający na nią podmuch wiatru.


Zastanawiałam się przez moment jaka jaka mogłaby być jej historia. Chciałam wymyślić jakiś scenariusz, kiedy głęboki głos rozbrzmiał echem za mną.


-Hazel? - powiedział. Chyba był zdziwiony, że spotkał mnie w takim miejscu...Albo może nie był...


Jęknęłam na znany mi głos. Głęboki i zachrypnięty - cholerny brytyjski akcent.


Moje oczy rzuciły się na wysokiego, chudego chłopaka, który stał tuż przy drzwiach.


Jego ciemne brązowe kręcone włosy były wsunięte pod szary kapelusz, miał na sobie płaszcz i ciemne buty.


-Tak? - odpowiedziałam. Wiedziałam kim był - jego imię smakowało gorzko na moim języku.


-Co ty tu robisz? - zapytał i podniósł brew. Wywróciłam oczami i dostrzegłam ową staruszkę ponownie.


-Nie mam gdzie pójść. Pamiętasz? A dlaczego ty jesteś tutaj? Twoja dziewczyna nie chciała ci nic dać? - Nie uśmiechnęłam się. Kiedy zaczęłam się na niego gapić moja twarz straciła emocje - ale to prawie wyglądało jakbym tylko patrzyła. 


-Ha, ha! - zaśmiał się sarkastycznie po czym przesunął się trochę. - Moja dziewczyna tutaj pracuję. Przyjechałem po nią.


-Twoja dziewczyna jest striptizerką? - wybuchłam śmiechem. Mój głos był naładowany panicznym śmiechem.

 
-Nie oceniaj. - Warknął. Wyglądał jakby chciał mnie zabić. 


-Nie zaważyłabym się nawet. - stwierdziłam całkiem poważnie. Miałam to samo na myśli co on. Po za tym, każdy popełnia błędy...


Popatrzyłam na kobietę po drugiej stronie ulicy, która nadal szła wolno. Deszcze zaczął się coraz bardziej nasilać.


-Na co się tak patrzysz? - zapytał Harry.


-Jak myślisz, jaka jest historia tej kobiety? - uśmiechnęłam się słabo. Mój umysł był wypełniony wspomnieniami dotyczącymi brata ; to bolało, ale moja głowa nie była już dłużej pusta.


Nie spuszczałam oczu ze staruszki, nawet przez ciemność jeśli nie mogłam zobaczyć jej bladych policzków i czerwonego nosa. Czekałam aż mi odpowie - nie odpowiedział. Czekałam aż odejdzie - nie odszedł.


-Jej mąż odszedł kilka tygodni temu. Ona chodzi teraz sama bo jej dzieci się boją - nie może znieść tego, że  jej dzieci mają teraz tylko mamę. Chodzi tu każdej nocy by lepiej go pamiętać, ale jedyne co ona robi to go zapomina z upływem czasu. Jedyne co teraz czuje to ból. - po tym jak to powiedziałam, mała łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją wytarłam żeby Harry nie zauważył.


Stał długo w ciszy - więc ja też. Deszcz padał bardziej, a ja nadal siedziałam na ziemi. Moje włosy kołtuniły się na mojej twarzy. Patrzyłam jak starsza pani w końcu zeszła w dół ulicy i skręciła za rogiem. Chciałam ją śledzić. Chciałam spytać czy to co mówiłam na temat jej historii było prawdą. Chciałam ją rozszyfrować. 


-Ja uh-oh - nareszcie Harry się odezwał. Nie było to za wiele, ale w końcu zawsze coś. Był zdezorientowany. Wtedy przypomniałam sobie to jak rozmawiałam z moim bratem kiedy miałam 12 lat. Czułam się tak samo jak Harry.


Wstałam w zwróciłam się w stronę Harrego. Jego kapelusz był nasiąknięty wodą a dłonie miał schowane w kieszeni. Woda skapywała po jego nosie. 


-Wiesz co, - myślałam o tym co powiedział mój brat - możesz rozmawiać z najbardziej złamaną osobą na całej Ziemi i nawet o tym nie wiedzieć. 


-Myślę, że teraz rozmawiam z najbardziej złamaną osobą na całym świecie. - zauważyłam jego lekki uśmiech.


-Nie wiesz tego - potrząsnęłam głową i się uśmiechnęłam - mogę być bardzo szczęśliwa. To wszystko jest zagadką Harry. Życie jest zagadką.


I wtedy pojawiła się mała część mnie, która miała nadzieję, że moja zagadka będzie miała szczęśliwe zakończenie.
 
 
 
--------------
SOŁ, JEST 3 ROZDZIAŁ I MI OSOBIŚCIE SIĘ PODOBA. A WAM?
WEDŁUG MNIE CIEKAWA AKCJA I WGL *,* SAMA SIĘ CIEKAWIE CO BĘDZIE Z HAZEL.
 
KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA!
 
HASHTAG NA TT:  #PsychopathPL
 
~Kamila

środa, 26 lutego 2014

CHAPTER 2 cz.2


Gorące poty uderzyły w moje ciało kiedy usiadłam na twardym łóżku, przyciągając kolana do piersi. Zabrałam dłonie z oczu i powtarzałam sobie w myślach, że to był tylko zły sen.

Wstałam szybko z łóżka i idąc w kierunku przyćmionego światła w łazience, zaczęłam błądzić w ciemnościach. Kładąc palce na moim brzuchu, popchnęłam drzwi idąc w pośpiechu do toalety. 


Nawet nie myślałam, że moje oczy w tamtym momencie były otwarte a to była rzeczywistość - prawdziwy świat. Nie mogłam przestać śnić a przed moimi oczami, nadal stawały obrazy ze snów. 

Wzięłam głęboki oddech i wstałam. Podeszłam do umywalki a następnie opłukałam usta oraz ochlapałam twarz zimną wodą. Podniosłam głowę i wykrzywiłam swoją twarz w grymasie. Moje oczy były puste- ciemno niebieskie. Miałam pod nimi worki a ciemny siniak zdobił moją szczękę. Sięgnęłam w dół aby dotknąć mojego biodra. Uniosłam w górę koszulkę i zobaczyłam gruby, biały bandaż owinięty wokół mojego brzucha. 

Harry musiał go oczyścić. Prawie uśmiechnęłam się na wspomnienie dnia, w którym zyskałam nowe rany bojowe. Siedziałam na stacji kolejowej zanim przybyłam do tego niewinnego miasteczka. Kiedy para dziewcząt podeszła do mnie i zapytały się czy jestem 'tą dziewczyną' nie miałam zamiaru kłamać, ponieważ byłam tą dziewczyną z wiadomości tyle, że nie do końca znali prawdę. Nie miałam zamiaru wymierzać pierwszego ciosu ale byłam cholernie pewna, że chciałam podjąć się walki. 


Zgasiłam światło w łazience i podeszłam do drzwi sypialni, w której Harry pozwolił mi spać. Otworzyłam je i przeszłam przez mały korytarz prosto do kuchni, w której na przeciwko lady stał Harry z filiżanką kawy. 

- Chcesz trochę? - zapytał, pokazując mi swój kubek. Pokręciłam głową.
- Nie przepadam za kawą.
- Jak chcesz - stwierdził, wracając do czytania. Wzięłam mały krok i weszłam w głąb pomieszczenia, bawiąc się koniuszkami palców. 
- Zrobiłaś to sobie? - zapytał, unosząc w górę moją koszulkę. Westchnął, odstawiając kawę. Dopiero teraz zauważyłam, że był półnagi - Ewidentnie - stwierdził.

Zmrużyłam oczy kiedy uniósł swoje ręce w geście obronnym.
- Przepraszam, przepraszam. 

Moje oczy zaczęły skanować jego szczupły tors kiedy pochylił się aby wrócić do czytania gazety. Tatuaże zaśmiecały jego skórę i znalazłam jeden, który przypominał łódź. 
- Gapisz się? - wywrócił oczami. 
- Zgłupiałeś? - parsknęłam
- Hej, jeżeli jesteś jedną z tych osób, które nie mają się gdzie podziać a ja jestem na tyle dobry i pozwoliłem ci tu zostać, mogłabyś przynajmniej udawać miłą - jego głos był ochrypły i głęboki, a ton przepełniony sarkazmem. 

- Masz rację, przepraszam - Dziękuje Ci, że pozwoliłeś mi tu zostać - mój ton był szczery kiedy zobaczyłam, że Harry przestał mierzyć mnie wzrokiem.
- Wiesz, że mogę wpakować się w kłopoty przez ukrywanie kryminalisty.

Oparłam ramię o ścianę i skrzyżowałam swoje nogi.
- Kto powiedział, że jestem winna?

Jego oczy przebiegły wzdłuż mojego ciała.
- Gazety, wiadomości, uh, wszyscy.
Zmrużył ponownie oczy a nie pasująca zmarszczka, pojawiła się na jego czole.

- Nie byłeś tam więc tak szybko mnie nie osądzaj - odgryzłam się na co zamilkł - Skąd możesz o tym wiedzieć? To Cheshire niewinne, małe miasteczko. Mieszkałam zaledwie godzinę drogi stąd - zapytałam na co wzruszył ramionami. 

- Wieści szybko się rozchodzą.

Westchnęłam, pocierając oczy wierzchem dłoni. Moja głowa pulsowała tak jakby nigdy nie przestała od tamtego wydarzenia. 

- Moja dziewczyna niedługo przyjdzie, więc schowaj się na chwilę w sypialni, dobrze? - zacisnęłam dłonie w pięści. Ten chłopak był kutasem absolutnym.

- Ty masz dziewczynę? - zapytałam ze zmarszczonymi brwiami. 

- Tak - skinął - Zazdrosna? - uśmiech uformował się na jego twarzy a ja miałam wielką ochotę mu go zetrzeć. Co za dupek. 

Odwzajemniłam uśmiech 

- Nie, jesteś taki zabawny. Musisz mieć cholernie dużo pieniędzy albo być dobry w łóżku. Ona zdecydowanie nie może chcieć takiej twarzy - skłamałam. Miał przepiękną twarz ale nic nie mogłam poradzić na to, że chętnie uderzyłabym w nią pięścią. 

- Tak, jestem dobry w łóżku, dziękuje.
- Jesteś zarozumiały.
- Jesteś mordercą. 

Zamknęłam się, miałam wrażenie, że moja głowa może wybuchnąć w każdej chwili. 

- Zabiorę swoje rzeczy i odejdę. Dzięki, że pozwoliłeś mi się zatrzymać tutaj na noc. 

Obróciłam się na piętach w kierunku sypialni. 

Nie byłam mordercą, ale byłam pewna, że Harry zasłużył na to aby poznać prawdę. Nikt nie zasłużył. 

***

Hej! Jestem Kasia i razem z Kamilą będziemy to dla Was tłumaczyć. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Szczerze mówiąc ciężko mi się tłumaczyło ten rozdział, ale jakoś się z nim uporałam :)

Zapraszam na moje opowiadanie, które piszę sama: shrovetide-fanfiction.blogspot.com

Do następnego :) 

------
HASHTAG: #PsychopathPL 

TAK WIĘC KASIA (@demisiaczek) TO NOWA TŁUMACZKA ;) AJM SOŁ HEPI!!! 

KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA!

PS. KOLEJNY ROZDZIAŁ (3) NORMALNIE W SOBOTĘ .) ~KAMILA



poniedziałek, 24 lutego 2014

PRZEPRASZAM + TROCHĘ ZMIAN

PRZEPRASZAM JEŻELI OTRZYMALIŚCIE WIADOMOŚĆ, ŻE NIE BĘDĘ TŁUMACZYĆ. NIE MOGŁAM SIE DOGADAĆ Z AUTORKĄ, ALE TERAZ ODPISAŁA MI I WIEM ŻE BĘDZIE PISAĆ DALEJ WIĘC NIE MUSICIE SIĘ MARTWIĆ. ;))


DRUGA I CHYBA BARDZIEJ SMUTNIEJSZA SPRAWA TO TAKA ŻE MARTYNA NIE BĘDZIE JUZ ZE MNĄ TŁUMACZYĆ. NIE DAWAŁA RADY. DODAŁA 1CZ 2 ROZDZIAŁU I TO TYLE.

TO TYLE.
~KAMILA

CHAPTER 2 cz. 1

*Retrospekcja*


Moja głowa łomotała, gdy mrugałam oczami i słuchałam krzyków dochodzących z kuchni. Nie zmrużyłam oczu od wczorajszego wieczoru, gdy oglądałam kreskówkę, a krzyki doszły aż do salonu. Moi rodzice się kłócili. Znowu.



- Myślisz, że nie wiem, że mnie zdradzasz przez całe życie? Mogę, kurwa, poczuć jej tanie perfumy stąd. Jak ma na imię, co?- moja mama bardzo głośno krzyczała. Kątem oka patrzyłam jak ręce mojej matki lekko popychały wytatuowana klatkę piersiową mojego ojca.



Przewróciłam oczami i wróciłam do oglądania telewizji, pomimo tego, że telewizor był wyciszony dalej rozumiałam co się dzieje. Moja głowa spoczywała na dłoni, a łokieć spoczął na kanapie.



Ich krzyki stały się głosami w tle, gdy zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie odpłynąć w lepsze miejsce na jakiś czas. W miejsce gdzie nie było żadnego bólu czy cierpienia, nie było żadnych bójek i stresu. Śniłam o niebieskim niebie i wesołych twarzyczkach, myślałam, że udałam się do raju gdzie takie odrzutki były mile widziane.



-Jezu, kurwa Chryste! - powiedział zakłopotany. Moje oczy powędrowały do mojego ojca.- Ty wiesz, że jej nie zdradzam, prawda? - nie odpowiedziałam.Wzruszyłam ramionami, a on prychnął.



Nie wiedziałam czy na pewno zdradzał mamę czy nie, ale wiem, że we wtorek, gdy wrócił późno do domu, śmierdział klubem striptizerskim. I czasami czułam na nim perfumy od których chciało mi się rzygać, bo wiem, że moja matka nie używa żadnych perfum.



Nie lubiłam zdrad ani pijaków. A mój ojciec był jakby mieszanką obu.



Podskoczyłam, gdy usłyszałam głośne uderzenie w domu, moje oczy powędrowały tam, gdzie moi rodzice nadal stali.



Czekałam na kolejne uderzenie, na kolejny dźwięk, na cokolwiek. Ale tylko gdy usłyszałam krwawe piski dochodzące z góry ruszyłam do akcji, przepchnęłam się obok moich rodziców, których nic nie obchodziło żeby dostać się na górę, gdzie mój brat spędzał większość czasu.



Nie mogłam oddychać, gdy zobaczyłam stróżki krwi wychodzące spod drzwi pokoju mojego brata. Krew pokryła cały dywan w korytarzu, a moje serce spadło do żołądka.



Gdy złapałam klamkę od drzwi i otworzyłam ja na całą szerokość zobaczyłam, że we krwi był -

*Koniec retrospekcji*


--------------------------------
HEJ KOCHANI <3
 TĄ CZĘŚĆ PRZETŁUMACZYŁA MARTYNA, ALE WIĘCEJ TŁUMACZYĆ NIE BĘDZIE PONIEWAŻ ,,ZWOLNIŁA'' SIĘ Z TEGO OBOWIĄZKU...SZKODA. DRUGA POŁOWA BĘDZIE W CZWARTEK LUB WCZEŚNIEJ :) 3 ROZDZIAŁ NATOMIAST BĘDZIE W SOBOTĘ ;) KOLEJNE TAKŻE BĘDĘ W SOBOTY ;)

KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO TŁUMACZENIA!

ANYWAY. JA MAM JUŻ PRZECZUCIA CO DO ROZWOJU AKCJI  OSFHEJFNIWFLR ~KAMILA

HASHTAG: #PsychopathPL

JEŚLI MAM CIE INFORMOWAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁA ZAJRZYJ DO ZAKŁADKI INFORMOWANI